Psychoterapia Psychodynamiczna – Katarzyna Bubak-Woźniakiewicz, Kraków [wywiad]

Małopolskie, Nurty psychoterapii, Psychoterapia, Psychoterapia Psychoanlityczna, Województwa | 0 comments

Czy Pracuje Pan/Pani w jednym nurcie psychoterapii jakim? Czy łączy Pan/Pani metody pacy? Jakie?
Psychoterapię prowadzę w podejściu psychodynamicznym, natomiast udzielając innych form pomocy jak np. wsparcia w kryzysie czy poradnictwa stosuję również techniki zaczerpnięte z innych nurtów. Jednak w każdym z tych przypadków myślę o człowieku w sposób psychodynamiczny, czyli z perspektywy koncepcji psychoanalitycznych i wiedzy psychiatrycznej. Oznacza to, że koncentruję się na nieświadomych aspektach życia psychicznego. Zastanawiam się nad tym, jakie są nieświadome motywy, potrzeby i konflikty danej osoby; jak interpretuje rzeczywistość; w jaki sposób buduje relacje z innymi i jak ten wzorzec został ukształtowany oraz utrwalany w toku doświadczeń życiowych. Nie zawsze korzystam z takich analiz wprost w dialogu z pacjentem, ale praktyczna pomoc jakiej udzielam wynika właśnie z takiego pogłębionego rozumienia. Zdarza się więc, że działam „na powierzchni”, ale opieram to o wieloaspektową psychodynamiczną analizę. Najważniejszy jest dla mnie dobór sposobu pracy do natury problemów pacjenta, a przede wszystkim jego indywidualnych potrzeb, możliwości i celów, jakie chciałby osiągnąć. Nie każda osoba zgłaszająca się do psychoterapeuty poszukuje leczenia i jest gotowa na głęboką analizę oraz zmianę samego siebie.

 

Dlaczego Pan/Pani zdecydował/a się wybrać taki, a nie inny nurt, taką metodę pracy?
Uważam, że różne metody psychoterapeutyczne mogą być skuteczne. Zależy to od problemu pacjenta i jego oczekiwań. Istotne jest, by psychoterapeuta był profesjonalistą w nurcie, który wybrał i sposób pracy odpowiadał jego możliwościom, zdolnościom i naturalnym predyspozycjom osobowościowym. Ważne, by poznać siebie, zdobyć różnorodne doświadczenia, dokonać świadomych wyborów i specjalizować w tym, w co się wierzy i co pasjonuje.
Początek mojej drogi do zawodu psychoterapeuty to fascynacja podejściem poznawczo-behawioralnym. Jednak po kilku szkoleniach i praktycznej weryfikacji, rozczarowałam się. Mogę tutaj mówić tylko o doświadczeniu w poradnictwie i terapii krótkoterminowej w ramach pracy psychologa szkolnego i w poradni. Okazywało się, że część osób korzysta z tego rodzaju pomocy, a część w dziwny sposób jest zablokowana, powtarza te same działania, które są źródłem problemów i cierpienia, nie potrafi wyjść z błędnego koła. Pracując z dziećmi i ich rodzicami coraz bliższe stawało się dla mnie założenie, że aby znaleźć wyjście z takiego błędnego koła, psychoterapią należy objąć cały system rodzinny. Dlatego wybrałam nurt systemowy i ukończyłam szkolenie przygotowujące do prowadzenia terapii rodzin. W trakcie tych studiów miałam okazję pogłębić wiedzę z zakresu koncepcji psychoanalitycznych i poznać praktyków, pracujących w oparciu o podejście psychodynamiczne. Coraz bardziej interesowało mnie czemu jest tak, że osoba z systemu rodzinnego kierowana jest na psychoterapię indywidualną, potrzebuje głębszej terapii. Od tego momentu nie było już odwrotu – rozpoczęłam podyplomowe szkolenie w nurcie psychodynamicznym.
Upłynęło już wiele lat i mogę powiedzieć, że to co mnie przekonuje najbardziej, to już nie tylko odpowiedzi na poziomie teoretycznym, ale moje osobiste doświadczenie w pracy psychoterapeutycznej, proste odkrycie – to działa. Efekt polega nie tylko na redukcji symptomów, ale możliwe są głębsze, bardziej trwałe zmiany. Co więcej, jak każdy terapeuta sprawdziłam to na sobie, w trakcie obowiązkowych: terapii własnej i superwizji. Co prawda terapia „działa” zupełnie inaczej niż sobie wyobrażałam, będąc studentką psychologii, gdy nie doceniałam ogromu zaangażowania emocjonalnego psychoterapeuty psychodynamicznego i nie rozumiałam znaczenia samej relacji terapeutycznej. Mechanizm zmiany polega na zyskaniu nowego spojrzenia na rzeczywistość wewnętrzna i zewnętrzną oraz doświadczenia specyficznej więzi terapeutycznej. Oparty jest między innymi na uświadamianiu sobie tego, co było niedostępne i szczególne znaczenia ma tutaj sposób, w jaki pacjent przeżywa psychoterapeutę i jak buduje z nim relację. To właśnie relacja z psychoterapeutą staje się jakby laboratorium, gdzie pod szkłem powiększającym można zobaczyć – doświadczyć i zrozumieć siebie w kontakcie z drugim człowiekiem.
Co Panią/Pana najbardziej zainspirowało w historii rozwoju tego nurtu?

Najbardziej zainteresowało mnie rozumienie relacji terapeutycznej, a szczególnie zjawiska przeniesienia i przeciwprzeniesienia. Kiedyś psychoanalitycy, choćby sam Zygmunt Freud próbowali leczyć bliskie im osoby, analizowali nawet własne dzieci. Dziś wiemy, że to niemożliwe, ponieważ osobiste uwikłanie emocjonalne, sprawia, że doświadczamy innych poprzez pryzmat naszych emocji, oczekiwań itp. W relacjach nieformalnych tzn. z partnerem, dzieckiem ten „nasz pryzmat jest szczególnie silny”. Z tego powodu w psychoterapii ważny jest warunek tzw. neutralności psychoterapeuty, czyli między innymi to, co kojarzy się z dystansem, wycofaniem i jest postrzegane jako brak zaangażowania. Taka postawa służy temu, by jak najwięcej przestrzeni pozostawić dla pacjenta, dla jego wyobrażeń, myśli, by swobodnie mógł wnosić do relacji to, co bardziej związane z jego sobą, a nie osobą terapeuty. Psychoterapeuta wbrew pozorom jest bardzo zaangażowany emocjonalnie, ale jego zadanie nie polega na tym, aby dać wyraz swoim uczuciom, ale użyć ich do lepszego rozumienia pacjenta, czyli np. zadawać sobie takie pytania jak: czemu ta osoba budzi we mnie to uczucie?; jakie to ma znaczenie dla jej problemów?; co mówi to o jej relacjach z innymi osobami?
Aktualnie interesuję się i śledzę wyniki prac zespołu badaczy, który pod kierunkiem O.F. Kernberga opracował metodę leczenia zaburzeń osobowości borderline skoncentrowaną na przeniesieniu, czyli bazującą na analizie relacji terapeutycznej.
Czy dużo się trzeba szkolić, aby móc zostać takim psychoterapeutą jak Pani/Pan?
Kwalifikacje do zawodu psychoterapeuty psychodynamicznego zdobywa się w trakcie 4-letniego szkolenia podyplomowego, które obejmuje terapię własną, kształcenie teoretyczne, praktykę zawodową, czyli prowadzenie psychoterapii z równoczesną superwizją swojej pracy oraz staż we wskazanych palcówkach. Szkolenie mogą podjąć osoby, które ukończyły studia wyższe magisterskie. Najczęściej są to kierunki: psychologia, medycyna, socjologia, filozofia. Ja ukończyłam psychologię na UJ. Ponadto praca psychoterapeuty wymaga stałego, regularnego korzystania z superwizji, rozwijania swojej wiedzy poprzez uczestnictwo w konferencjach i szkoleniach.
Gdyby miała Pani/Pan 5 minut na prezentacje na wydziale psychologii jak zainspirowała by Pani/Pan młodszych kolegów po fachu do wybrania drogi kształcenia się w tym nurcie psychoterapii?
Podzieliłabym się tym, co jest dla mnie źródłem satysfakcji zawodowej. Nurt psychodynamiczny jest podejściem odpowiednim dla osób refleksyjnych, empatycznych, otwartych, cierpliwych, tolerujących niejasności, niejednoznaczność i przede wszystkim ciekawych innych ludzi.
Na pewno przytoczyłabym cytat, który został ze mną na długo, nie pamiętam autora. To słowa podziękowania: „Dziękuję moim Pacjentom, za to, że poza tym jednym życiem, które mi dane, mogę przeżywać tyle innych”. To moim zdaniem opisuje specyfikę pracy psychoterapeuty psychodynamicznego, który towarzyszy drugiemu człowiekowi w poznawaniu samego siebie, realnie odczuwa pewne aspekty jego świata wewnętrznego, zastanawia się nad problemami z jego punktu widzenia. Można powiedzieć, że buduje niejako pacjenta w swojej przestrzeni psychicznej oraz dzieli się z nim i przygląda, temu, co zbudował. Dzieje się to z szacunkiem do wyborów pacjenta, jego odpowiedzialności za siebie, bez presji i konieczności kształtowania kogoś według swoich wyobrażeń. Lecząca jest już sama ta postawa, zdolność do refleksji, samoobserwacji, kształtowanie tzw. obserwującego „ego”.
Praca psychoterapeuty psychodynamicznego jest dla mnie źródłem satysfakcji, dlatego też, że jest skutecznym sposobem pomocy. Oczywiście, nie rozwiązuje się tutaj w magiczny sposób problemów i nie ma tu spektakularnego uwalniania pacjentów od symptomów zaburzenia. Leczenie to długi proces. To co możemy dać drugiemu człowiekowi to narzędzia do bardziej korzystnego, rozwojowego traktowania siebie i innych, do opiekowania się sobą. Nie rozwiązujemy problemów. Moja pacjentka powiedziała mi kiedyś z uśmiechem „dzięki pani pomocy nie mam już tych objawów, ale przez panią mam teraz same problemy w życiu”. Te słowa najlepiej opisują efekty terapii. Pacjentka wypowiadała je już z postawą ciekawości samej siebie i tego, co może doświadczyć, przeżyć w swoim życiu, a co było do tej pory niedostępne. Tak wygląda ważny etap w terapii – uświadomienia sobie konfliktów, poszerzenie odbioru realnego życia i powodów dla których nie można było go doświadczyć. To punkt wyjścia do bardziej świadomego kształtowania swojego życia i dalszych korzystnych zmian, które pacjent jest już w stanie wyprowadzać samodzielnie.
Jakim pacjentom najczęściej Pani/Pan pomaga w swoim gabinecie, z jakimi problemami się zgłaszają?
Często są to osoby, które już się wcześniej leczyły (np. po terapii grupowej; interwencji kryzysowej, terapii par) i był to dla nich wstęp do głębszej terapii, etap na którym zdobyli świadomość tego, co chcą zmienić i są zmotywowani do głębszej- psychodynamicznej pracy, na którą wcześniej nie byli gotowi.
Jeśli chodzi o diagnozę, to coraz więcej zgłasza się pacjentów z zaburzeniami osobowości. Zastanawiam się, czy wynika to ze zmian w podejściu do diagnozowania, czy też należy wyjaśniać to odwołując się do zmian kulturowych, społecznych. Spora część moich pacjentów zmaga się z problemami wynikającymi z nagłych kryzysów życiowych. Leczę też osoby z objawami obsesyjno-kompulsywnymi i co ciekawe, niejednokrotnie okazuje się, że cierpią z powodu tych symptomów już od dzieciństwa, ale dopiero w dorosłym życiu uświadomiły sobie, że to zaburzenie i mogą uwolnić się od cierpienia.
W ostatnim czasie coraz więcej zgłasza młodych osób, które interesują się psychologią, są refleksyjne i dostrzegają niekorzystny wpływ jakiś swoich tendencji. Niektórzy chcą – powiedziałabym „uporać się z demonami przeszłości”, by w bardziej satysfakcjonujący sposób budować relacje. Inni zastanawiają się, czemu są w kolejnej relacji, w której cierpią i zadają sobie pytanie, z jakich to swoich wewnętrznych powodów wybierają takich partnerów. Są wreszcie osoby, które zauważają, że nie wykorzystują swoich zasobów, blokuje je lęk, sabotują sami siebie, bądź realizują się w pracy, ale poza tym obszarem doświadczają nudy i pustki.

 

Na pytania odpowiadała Katarzyna Bubak-Woźniakiewicz

www: Psychoterapia w Krakowie

0 Comments

Submit a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nasza polityka prywatności

Pin It on Pinterest

Share This