Psychoterapia psychoanalityczna – Agnieszka Guzowska, Pruszków [wywiad]

Mazowieckie, Nurty psychoterapii, Psychoterapia, Psychoterapia Psychoanlityczna, Województwa | 0 comments

Tooltip TextCzy Pracuje Pan/Pani w jednym nurcie psychoterapii jakim? Czy łaczy Pan/Pani metody pacy? Jakie?

Swoją pracę zaczynałam od szkolenia psychodynamicznego, jednak obecnie pracuję głównie w oparciu o podejście psychoanalityczne, nawet jeśli ma to być praca krótkotrwała, lub jest to tylko kilka spotkań.

Mimo, że obydwa te podejścia mają wspólne korzenie w teorii psychoanalitycznej i wiele je łączy, zauważyłam, że – wbrew obiegowym opiniom – w podejściu psychoanalitycznym terapeuta jest bardzo empatyczny i posiada świetne narzędzia, aby jak najlepiej rozumieć pacjenta również, kiedy pojawiają się trudne emocje podczas terapii.

Dlaczego Pan/Pani zdecydował/a się wybrać taki, a nie inny nurt, taką metodę pracy?

Zanim zainteresowałam się

podejściem psychodynamicznym, przeszłam przez półroczny kurs – jeszcze podczas studiów – w podejściu poznawczo-behawioralnym, oraz miałam inny roczny kontakt z podejściem gestalt. Poza tym nieco poznałam podejście systemowe, które jako jedyne, oprócz psychoanalitycznego, zwróciło moją uwagę, jednak zostało ono stworzone z myślą o pracy z rodzinami.

W miarę poznawania podejścia psychodynamicznego i psychoanalitycznego zauważyłam, że terapia psychodynamiczna, jest nastawiona bardziej zadaniowo, i różni się od empatycznego podejścia psychoanalitycznego.

Głęboka praca analityczna, nastawiona na współczucie i rozumienie mechanizmów leżących u podstaw objawów, ma z założenia odkryć, co pacjent w sercu nosi i powód dla którego tak, czy inaczej się zachowuje. Zadaniem terapeuty jest jak najbardziej wczuć się w pacjenta, po to, aby pomóc mu wyjść z tej sytuacji, ale proces ten zaczyna się od próby terapeuty spojrzenia na świat oczami swojego pacjenta.
Jeden ze sławnych psychoanalityków, Michael Ballint, powiedział kiedyś, że jeśli nie wejdziesz w buty pacjenta to go nie zrozumiesz, a jeśli go nie zrozumiesz, to mu nie pomożesz. Myślę, że ujął ważną kwestię pierwszej części procesu psychoanalitycznego. Aby pomóc komuś, trzeba z nim zejść do podziemia jego nieświadomości, dopiero stamtąd można wyruszyć w górę.

Zauważyłam, że ludzie szukający pomocy często obawiają się terapeutów pracujących psychoanalitycznie, bojąc się, że terapeuta będzie reprezentował tak zwaną „kamienną twarz” i że będzie odległy i nie będzie prawie nic mówił, przez co będzie wydawał się chłodny i nieempatyczny.

Moje doświadczenie jest inne. Sama rozmawiałam z wieloma terapeutami zanim wybrałam ten nurt. Nawet za czasów jeszcze studenckich wybrałam temat pracy magisterskiej, który opierał się o moje wywiady z kilkunastoma terapeutami. Umożliwiło mi to – jeszcze jako studentce – poznanie różnych warsztatów pracy i przyjrzenie się jak bym chciała w przyszłości sama pracować.

W psychoanalizie spodobało mi się przyzwolenie pacjentowi na mówienie o wszystkim, co mu przychodzi do głowy, łącznie z mówieniem o trudnych emocjach pacjenta w stosunku do terapeuty. Nie istnieją tematy, na które terapeuta odmówi rozmowy. Pacjent może liczyć na zrozumienie, a nie ocenę ze strony terapeuty, jakiekolwiek tematy podejmie. Dzięki temu tworzy się atmosfera bezpiecznej relacji terapeutycznej.

Ponadto przygotowanie psychoanalityczne wyposaża terapeutę w narzędzie nie tylko w postaci teorii, i wsparcia w superwizji, ale też daje narzędzie wewnętrzne, uzyskane w swojej własnej terapii, wynikające z głębokiego procesu, co procentuje później w jego u pacjentów. Dzięki takiemu wsparciu terapeuta ma więcej zasobów dla pacjenta, pacjent czuje się lepiej rozumiany i szybciej dochodzi do zdrowia.

Ogromnie ważna jest również możliwość zmiany u pacjenta, polegająca na dochodzeniu do zdrowia i zmniejszaniu lub zanikaniu objawów, z którymi zgłosił się do terapii. Jednak ważne jest to, że ta zmiana ma być wewnętrzna, i dopiero z niej wynika zmiana na zewnątrz, ta bardziej rzucająca się w oczy. Np. pacjent przestanie się bać bliskości, będzie doświadczać mniejszego lęku – i to jest zmiana wewnętrzna, i dzięki temu w swoim czasie, kiedy będzie gotowy, np. nawiąże przyjaźnie czy bliskie relacje – i to jest zmiana zewnętrzna. Terapia psychoanalityczna daje możliwość zmiany na poziomie osobowości pacjenta, dzięki głębokiej pracy. Ważne jest to, aby pacjent nie zmieniał się wbrew sobie – tylko powierzchownie, bo wtedy zmiana będzie krótkotrwała i nieprawdziwa, i właśnie przed tym chroni terapia analityczna.

 

Co Panią/Pana najbardziej zainspirowało w historii rozwoju tego nurtu?

Psychoanaliza opiera się o setki opisów przypadków prawdziwych pacjentów. Nie bazuje na danych statystycznych, ale na żywych ludziach, którzy poddawali się leczeniu psychoanalitycznemu. Dzięki temu ma ona potężne zaplecze teoretyczne, największe ze wszystkich nurtów.

Okazało się bowiem, że wielu analityków słyszało podobne problemy, czy tematy od swoich pacjentów i dochodziło do podobnych wniosków. Zbierając te doświadczenia od dziesiątek czy setek pacjentów, stworzono teorie. W związku z tym w psychoanalizie teoria powstawała „od dołu”, czyli to, co analitycy słyszeli od swoich pacjentów, porównali pomiędzy sobą – i treści, które się powtarzały, zostały ubrane w teorie. Było to ponownie potwierdzane lub obalane przez kolejne pokolenia terapeutów, a obecnie powstaje wiele nowych teorii, które dokładają się do poprzedniej metodologii i są dostosowane do problemów dzisiejszego społeczeństwa i chorób, które nie istniały np. 50 lat temu.

Psychoanalizę cenię również za to, że teorie i doświadczenia kliniczne setek osób pracujących w tym zawodzie są dostępne dla terapeutów (w formie książek i artykułów), którzy mogą czerpać z bogactwa doświadczeń poprzednich pokoleń terapeutów. Teorie te również nie są jednorodne i każdy ze znanych psychoanalityków, takich jak Zygmunt Freud, Melanie Klein, Margaret Mahler, Anna Freud, Donald Winnicott, Wilfred Bion i wielu innych zwracało uwagę na trochę inne tematy czy zagadnienia, dzięki czemu, czytając obszerną literaturę, obecni terapeuci mogą korzystać z doświadczenia różnych analityków, aby jak najlepiej dopasować teorię do każdego swojego pacjenta.

Właśnie to mi się podoba w historii powstawania psychoanalizy, że jest taka praktyczna. Że nie powstała z eksperymentów, które są zazwyczaj przeprowadzane w wyizolowanych warunkach i które w związku z tym nie mogą się sprawdzać w życiu, bo życie niesie ze sobą wiele czynników wpływających na nas codziennie. Ale psychoanaliza powstała z opowieści prawdziwych pacjentów, którzy byli żywymi ludźmi, takimi samymi jak terapeuci. To właśnie jest kolejna rzecz, którą doceniam w podejściu analitycznym: mówiąc w skrócie: pacjent dla terapeuty to też człowiek, a terapeuta sam wie, jak to jest być pacjentem. Właśnie dlatego, że psychoanalizę tworzyli i tworzą analitycy, którzy ją wypróbowywali na sobie.

 

Czy dużo się trzeba szkolić, aby móc zostać takim psychoterapeutą jak Pani/Pan?

Aby pracować w nurcie psychoterapii psychoanalitycznej, należy podjąć co najmniej 4-letnie szkolenie obejmujące trzy równoległe obszary: własną terapię psychoanalityczną szkoleniową, co najmniej 3 razy w tygodniu przez co najmniej 4 lata, leżąc na kozetce, superwizować swoją pracę z pacjentami raz lub dwa razy w tygodniu, oraz czytać dużą ilość literatury wymaganej na zajęcia teoretyczne. Szkolenie można rozpocząć mając wykształcenie wyższe magisterskie. Najczęściej podejmują je osoby z wykształceniem psychologicznym, medycznym, czasem pedagogicznym, czy socjologicznym.

 

Gdyby miała Pani/Pan 5 minut na prezentacje na wydziale psychologii jak zainspirowała by Pani/Pan młodszych kolegów po fachu do wybrania drogi kształcenia się w tym nurcie psychoterapii?


Na początek zapytałabym studentów, jakie mają wyobrażenia o terapii analitycznej, oraz czy mają jakieś pytania. Często zdarza się, że ludzie nie mający do czynienia z terapią analityczną mają wyobrażenia psychoanalityków siedzących biernie na swoich fotelach za kozetką pacjenta i biorących za to pieniądze. W praktyce jednak, to co się dzieje w umyśle terapeuty to bardzo zaawansowany proces myślowy, w którym próbuje on jak najtrafniej zrozumieć pacjenta, zarówno z punktu widzenia treści o której mówi, wyobrazić sobie jak się pacjent czuje, dopasować do tego teorię i doświadczenie które ma w swoim repertuarze oraz jeszcze ubrać to wszystko w słowa, które będą jak najlepiej dostosowane do pacjenta i dla niego akceptowalne.

Fascynuje mnie również to w psychoanalizie, że coraz częściej staje się ona odpowiedzią na współczesne choroby cywilizacyjne. Lekarze coraz częściej kierują pacjentów do psychologów po serii badań, w których nie odnaleziono fizycznych przyczyn objawów pacjenta. Psychoanaliza jako jedna z niewielu nurtów psychoterapii jest w stanie dać skuteczne rozwiązania problemów takich jak bóle brzucha, astma, problemy z przewodem pokarmowym, jelitami, problemy kardiologiczne, skórne i wiele innych, oczywiście pod warunkiem, że pacjent ma ciekawość poznawania siebie i jest chętny na podjęcie długoterminowej pracy.

Prowadzenie terapii analitycznej to nie tylko stosowanie wiedzy teoretycznej, ale w dużej mierze sztuka. Ponieważ nie ma dwóch identycznych osób na świecie, nie ma też dwóch identycznych pacjentów. Praca z każdym nowym pacjentem to nowe wyzwanie, to praca z żywym człowiekiem i pomaganie mu oraz patrzenie z nim razem jak się zmienia. To żywy zawód, w którym nie ma utartych schematów i nie da się ich utrzeć. Praca zmienia się wraz ze zmianami w społeczeństwie.

Jakim pacjentom najczęściej Pani/Pan pomaga w swoim gabinecie, z jakimi problemami się zgłaszają?

Najczęściej zgłaszają się pacjenci z szeroko pojętymi zaburzeniami osobowości. Rzadziej pacjenci z tak zwanymi nerwicami. Moi starsi „koledzy po fachu”, pracujący w zawodzie po 40-50 lat mówią, że kiedyś pacjenci cierpieli na inne choroby. Dziś są to najczęściej zaburzenia w relacjach z ludźmi, zaburzenia jedzenia, brak umiejętności utrzymania długotrwałych relacji, nieśmiałość, różnego rodzaju lęki, obawy przed oceną innych ludzi, wybuchy złości, zalewające uczucia paniki, depresje, objawy psychosomatyczne, czy lęki przed bliskością z drugim człowiekiem, czego konsekwencją mogą być samotność, pracoholizm, poczucie porażki i wiele innych.

Inną kwestią jest to, że często pomagam takim pacjentom w długoterminowej terapii, którzy już przeszli przez inne formy pomocy psychologicznej. Albo czują się beznadziejnymi przypadkami i myślą, że już nikt im nie pomoże, albo już wcześniej mieli inna terapię, pewne problemy rozwiązali, ale jeszcze z innymi przychodzą, i teraz są gotowi na jeszcze głębszą pracę.

Dzieje się tak, ponieważ nie zawsze pacjenci od początku są gotowi na taki rodzaj terapii, dlatego, że wiąże się ona z większym zobowiązaniem niż w innych nurtach i większymi wyrzeczeniami, finansowymi i czasowymi. Np. dobrze jest, jeśli terapia jest częściej niż raz w tygodniu. W związku z tym pacjenci często najpierw próbują pośrednich rozwiązań, np. doraźnego wsparcia psychologicznego, którego również nie odmawiam. Zazwyczaj do terapii analitycznej trafiają ludzie, którzy już wcześniej przeszli przez inne formy pomocy psychologicznej lub już są zdecydowani na podjęcie bardziej gruntownej terapii.

AGNIESZKA GUZOWSKA – “ADIUTA”,

Wizytówka na help-is-at-hand.com

0 Comments

Submit a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nasza polityka prywatności

Pin It on Pinterest

Share This